niedziela, 20 lutego 2011

Inspiracjom kulinarnym Leszka mówię tak! Na podstawie scenariusza PapaAndre i Kimi Raikkonen

Dziś ma być wyjątkowy dzień…tak długo czekaliśmy na ten wieczór…
…świece, długie rozmowy….my dwoje i ta wyjątkowa kolacja…
…musi być smacznie ale nie syto…tak by smak otworzył pozostałe zmysły…
…po głowie wędrują mi ostrygi…czy jest coś bardziej zmysłowego..
…z sercem w gardle przemierzam szare ulice w poszukiwaniu robali…mijam zatroskanych ludzi o dziwacznych minach…żeby oni tylko wiedzieli co ja bym dała za te kilka ostryg…
..czas płynie a ja w polu…
..nigdzie nie ma tych….ostryg!...
…przechadzam się między ladami i staję…moim oczom ukazują się piękne, jędrne krewetki…
…słyszę jak wołają w myślach do mnie, rozbudzając mój smak…
(…) w wałkach na głowie krzątam się po kuchni…kupiłam tyle krewetek, że starczyłoby na kilka romantycznych kolacji..
…wchodzę na bloga, który ostatnimi czasy stał się moją inspiracją kuchenną…
…nerwowo szukam przepisu, który kiedyś napotkałam czytając wpisy…..
…gdzie są te przeklęte krewetki?...
Mam!
…patelnia rozgrzana skwierczy z utęsknieniem do posiekanego czosnku …
teraz trochę białego wina…kiedy zaczyna bulgotać wrzucam do kąpieli krewetki, kalmary i małże( te ostatnie z pazerności zamroziłam na czarną godzinę)
….wyglądają przepięknie w tej winnej kąpieli…
…kolejny kieliszek wina chłodzi rozgrzane robale…
…jest już późno…słyszę otwierające się drzwi i słowo,, cześć kochanie”…
myślę sobie (…) nie jeszcze nie teraz!!! zrzucam gosposiowate wałki z głowy i dodaje do kąpieli winnej pomidory z puszki…
…biegnę na górę, rozkładam talerze…
…przepiękny zapach unosi się po całym domu…czuję euforię…
(…)siedzę już na górze i delektuję się smakiem…maczam kawałek krzywo urwanej, świeżej bagietki w mojej misie aromatycznego smaku….
…oblizuję talerz do ostatniej kropli sosu jaki jeszcze na nim pozostał…
…jest mi dobrze…tak miło i syto…
…spoglądam na stół w poszukiwaniu choćby kęsa potrawy, którego może jeszcze nie zdążyłam zjeść..
…spoglądam i widzę dwa puste talerze…jakby nic na nich nie było…
…nic bardziej mylnego…myślę sobie po cichu…
to była moja uczta zmysłów!
(…) nagle robi mi się gorąco, niech to szlak krzyczę!
….tak się zatraciłam w tej podróży kulinarnej, że zapomniałam…zapomniałam o nim…
…zostawiłam go na dole w tym aromatycznym zapachu…
…i tyle chyba będzie musiało mu na dziś wystarczyć…

6 komentarzy: