niedziela, 27 lutego 2011

Zapiekanka z wołowiny inspirowana przepisem brytyjskiej smakoszki, czyli Karolina kontratakuje ;-)

Za oknem zimno i ponuro. Płatki śniegu zasypują szare, zbezczeszczone codziennością ulice. Siedzę w kuchni i spoglądam w okno, popijając grzańca. Na ciele robi się cieplej ale dusza pragnie czegoś odmiennego. Te samotne zimowe dni (...) ciemne zimowe dni, których jedynym jasnym płomieniem staje się latarnia zapalana o stałej porze. Niczym rytuał czekasz na to…
Wyciągam z szafki na dole mój ukochany garnek… jeśli można tak o nim myśleć… (…) ten przepiękny fioletowy kolor, a wnętrze wyścielane czarnym teflonem, który zawsze dopieszcza każdą potrawę.
Na spodzie garnka lądują 4 łyżeczki oliwy z oliwek. Gdy temperatura rozgrzewa jej fizyczność dodaję cebulę i marchew. Kiedy warzywa stają się miękkie ewakuuję je do osobnego naczynia. Garnek uzupełniam oliwą z oliwek i odstawiam. Teraz ważny punkt mojego kulinarnego szaleństwa… opieka nad wołowiną… biorę kawałki wołowiny i obtaczam je w soli, pieprzu, szałwii, zielu angielskim i mące. Po chwili wrzucam wszystko do wrzącego garnka z dodatkiem oliwy z oliwek, trzymając je na ogniu, aż do zbrązowienia.
Teraz koktajl zmysłowy,(…) sok pomarańczowy mieszam z piwem aż zacznie wrzeć.
Następnie do garnka z mięsem dodaję wcześniej przygotowane warzywa i zalewam je koktajlem. Dorzucam skórkę pomarańczy i liście laurowe, a kiedy potrawa zaczyna wrzeć zmniejszam temperaturę ognia i pozwalam jej się męczyć na ogniu 2,5 godz.
W międzyczasie słucham muzyki, wertuję kartki ukochanej książki i myślę o sensie mojego istnienia… bo przecież gdzieś on na pewno jest.
Kiedy eliksir szczęścia robi się prawie gotowy zabieram się za puree. Nie jest to zwykłe puree. Kilka słodkich ziemniaków zawijam w folię aluminiową i odkładam do piekarnika na 1,5 godz.
Do osobnego garnka wrzucam i gotuję zwykłe ziemniaki. Kiedy są miękkie ugniatam je. Otwieram folię aluminiową, w której owinęłam słodkie ziemniaki i mieszam je z tymi ugotowanymi. Dodaję oliwę z oliwek, sól, pieprz i wszystko dokładnie mieszam.
Kiedy ziemniaki są cieplutkie i mają konsystencje puree polewam je wołowinowym szaleństwem.
Mówię wam palce lizać…czekanie jest całkowicie opłacalne jeśli wiesz, że twoje zmysły zwariują a w zimowy dzień zamiast czekać na światło latarni będziesz myśleć jak tu dać upust emocji. 
Smacznego!

4 komentarze: