poniedziałek, 14 lutego 2011
Zainspirowana sałatką Amarcord Felliniego
znudzona dniem codziennym otworzyłam wieczorem butelkę wina…
czekałam, aż zostanę sama… upiłam łyk może dwa i odtworzyłam w myślach jedną z inspiracji kulinarnych Leszka…
(…) sałata lodowa znalazła się w misce…sam jej wygląd wzmagał mój apetyt
… ostrze noża poniewierało ser feta, tak by pasował idealnie do sałaty…
...potem już tylko aromatyczny koktajl z czosnku, koperku, kefiru i śnieżno kremowej śmietany…
…kompozycja niby banalna, ale jakoż ciesząca moje wrażenia zmysłowe….
…włączyłam muzykę sentymentalną, ubrałam swoją najlepszą sukienkę…
…te piętnaście minut dłużyło się jak wieczność…ale przecież smak jest najważniejszy…
…włączyłam ekran komputera aby nie spóźnić się na wirtualną randkę z ukochanym…
nalałam dwa kieliszki wina…rozłożyłam talerze…
chciałam żeby było idealnie
sięgnęłam ręką po miskę by dosypać jeszcze koperku
ale ona była już pusta
zjadłam wszystko nim zaczęła się moja randka
pozostał niedosyt
…uff, dobrze, że sałata jest jeszcze w lodówce…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Napisała to Karolina
OdpowiedzUsuńŚliczne to..:) Brawo dla Karoliny...
OdpowiedzUsuńufff...jest mi gorąco:)
OdpowiedzUsuńidealne na walentynkowy wieczór...
OdpowiedzUsuńzajebiste
OdpowiedzUsuńmoje kochanie też tak powinno
OdpowiedzUsuńnamiętność w kuchni jest możliwa
OdpowiedzUsuńSalatka z moja ukochana... niestety po drugiej stronie monitora...
OdpowiedzUsuńświetny pomysł na tekst....miło się czyta
OdpowiedzUsuń